Autor: Aleksandra Powierża Strona 17 z 23

Odpowiedzialność karna lekarza w dobie epidemii

Już na początku epidemii przewidywałyśmy, że w niedalekiej przyszłości zacznie się szukanie winnych – winnych zakażeń, winnych narażeń i te oskarżenia  będą kierowane w stronę pracowników ochrony zdrowia. Sytuacji nie polepsza postawa rządzących, którzy sami dają sygnały, że będą składane wnioski o ściganie. Nie bez znaczenia jest również kwietniowy komunikat GIS, który wskazał, że źródłem 30,1 % potwierdzonych przypadków koronawirusa w Polsce był kontakt w szpitalu lub przychodni.

Nic więc dziwnego, że coraz częściej w mediach słyszymy o kierowaniu spraw do organów prokuratury. My w praktyce naszej Kancelarii również już bezpośrednio spotkałyśmy się z takim problemem.

Chcemy zatem dziś opowiedzieć,  w jakich przypadkach medyk może odpowiadać karnie w związku z obecną sytuacją. Chociaż to wiedza stricte prawna, chcemy  żebyś miał świadomość w tym zakresie.

To, że zakażenie Covid- 19 kwalifikowane jest jako choroba zakaźna nie budzi żadnych wątpliwości. To, że realnie zagrażać może ona życiu również.

Analizując więc przepisy kodeksu karnego, które mogą skutkować pociągnięciem do odpowiedzialności, trzeba omówić art. 156 kk, zgodnie z którym:

  • 1. Kto powoduje ciężki uszczerbek na zdrowiu w postaci:

1) pozbawienia człowieka wzroku, słuchu, mowy, zdolności płodzenia,

2) innego ciężkiego kalectwa, ciężkiej choroby nieuleczalnej lub długotrwałej, choroby realnie zagrażającej życiu, trwałej choroby psychicznej, całkowitej albo znacznej trwałej niezdolności do pracy w zawodzie lub trwałego, istotnego zeszpecenia lub zniekształcenia ciała,

podlega karze pozbawienia wolności na czas nie krótszy od lat 3.

W sytuacji więc, gdy lekarz doprowadziłby do zakażenia skutkującego rozwojem COVID-19, jako choroby realnie zagrażającej życiu, mógłby być pociągnięty do odpowiedzialności karnej zgodnie z tym przepisem. Czyn taki może być popełniony umyślnie co oznacza, że lekarz ma świadomość, że sam jest zakażony i co najmniej godzi się na zakażenie innej osoby.

Niestety przepis ten w § 2 wskazuje na możliwość popełnienia tego czynu jako nieumyślnego tj. jeśli medyk nie wiedział o tym, że jest zakażony a zakaził pacjenta i ten zachorował. I tutaj pewnie wielu medyków złapie się za głowę. Jak mam więc leczyć nie narażając się na odpowiedzialność, skoro potencjalnie zawsze mogę zakazić się od innych pacjentów? 

Spokojnie, odpowiedzialność nie powstaje automatycznie i sam fakt leczenia pacjentów przez zakażonych, nieświadomych lekarzy nie jest wystarczający. Badać należy wówczas czy zaistniały przesłanki nieumyślności określone w art. 9 § 2 kk, według którego:

Czyn zabroniony popełniony jest nieumyślnie, jeżeli sprawca nie mając zamiaru jego popełnienia, popełnia go jednak na skutek niezachowania ostrożności wymaganej w danych okolicznościach, mimo że możliwość popełnienia tego czynu przewidywał albo mógł przewidzieć.

Oznacza to, że koniecznym jest ustalenie czy medyk mógł zorientować się,  że sam jest zakażony SARS-CoV-2  wobec np. występujących u niego objawów, czy znalezienia się w sytuacji, która dawała podstawy do zakażenia.  

No dobrze, ale przecież praca np. w szpitalu z chorymi pacjentami daje podstawy do uznania, że można samemu się zakazić. Co wówczas? Musisz wiedzieć, że drugą przesłanką jest naruszenie przez lekarza reguł ostrożności, które miały zabezpieczyć pacjenta przed zakażeniem tj. np. brak środków ochrony osobistej.

Nie można również pominąć, że pacjent może zakazić się dosłownie wszędzie, nie tylko od lekarza.

I tu dobra wiadomość. Aby można było postawić zarzuty niezbędne byłoby ustalenie, że do zakażenia doszło „na skutek” naruszenia reguł ostrożności przez lekarza. W obecnym stanie epidemii udowodnienie takiego związku może być niezwykle trudne.

Musisz wiedzieć, że nie tylko zakażenie pacjenta może powodować, że narażony zostaniesz na konsekwencje karne. Już samo jego narażenie na zakażenie koronawirusem może być przyczyną wszczęcia postępowania karnego.  Wynika to z art. 161 § 2  kk.

  • 2. Kto, wiedząc, że jest dotknięty chorobą weneryczną lub zakaźną, ciężką chorobą nieuleczalną lub realnie zagrażającą życiu, naraża bezpośrednio inną osobę na zarażenie taką chorobą, podlega karze pozbawienia wolności od 3 miesięcy do lat 5.

Jak wynika z brzemienia przepisu, osoba narażona na zakażenie wcale nie musi ostatecznie zachorować. Co więcej, aby medyk mógł być pociągnięty do odpowiedzialności, musi mieć świadomość, że jest zakażony chorobą zakaźną i swoim postępowaniem stwarzać bezpośrednie zagrożenie zakażenia innej osoby czyli w naszym przypadku pacjenta.

Kiedy będziemy mówić o świadomości?

Z całą pewnością będzie miało to miejsce wówczas, gdy lekarz otrzyma dodatni wynik testu na obecność wirusa. W przypadku więc, gdy lekarz tylko podejrzewa, że być może jest zakażony i w dalszym ciągu będzie udzielał świadczeń zdrowotnych,  nie będzie odpowiadał na podstawie tego przepisu. Uznać więc należy, że występowanie objawów klinicznych, bez jednoznacznego wyniku testów nie będzie przesądzało o odpowiedzialności karnej na podstawie tego przepisu. (Na marginesie jedynie wspomnimy, że nie musi to oznaczać braku odpowiedzialności cywilnej, ale o tym opowiemy w innym wpisie.)

Warto, żebyś wiedział, że to przestępstwo jest ścigane z oskarżenia prywatnego. Oznacza to, że rozpoczęcie postępowania musi być zainicjowane przez osobę narażoną.

A co jeśli medyk narazi wiele osób?

Wówczas zastosowanie znajdzie wprowadzony w wyniku nowelizacji z dnia 31 marca 2020 r. § 3 artykułu 161 kk. Przepis ten stanowi typ kwalifikowany przestępstwa w związku z czym karany jest surowiej niż powyżej opisane narażenie jednej osoby. Sprawca bowiem będzie podlegał karze pozbawienia wolności od roku do lat 10. Aby można było zastosować ten przepis medyk musiałby narazić wiele osób w czasie jednego czynu. Co to oznacza w praktyce? Odpowiedzialność ponosiliby Ci lekarze, którzy naraziliby jednocześnie grupę pacjentów np. sali szpitalnej. Nie będzie to jednak przypadek, w którym udzielając świadczeń zdrowotnych w ramach gabinetu lekarskiego, narazi każdego z pacjentów odrębnie ( w trakcie jego wizyty). Warto również wiedzieć, że to przestępstwo – w przeciwieństwie do narażenia jednej osoby- jest ścigane z urzędu.

No cóż ciężkie życie medyka. Zajmując się tak delikatną materią jak codzienna walka o życie i zdrowie ludzkie, musisz liczyć się z tym, że w „nagrodę” możesz występować próby pociągnięcia Cię do odpowiedzialności karnej.

Przekazy medialne i praktyka niestety pokazuje, że należy spodziewać się coraz więcej postępowań związanych z narażeniem czy tez zarażeniem wirusem SARS-CoV-2.

Ale nie należy się poddawać, jak widać udowodnienie Ci winy nie będzie takie proste, tylko musisz o tym wiedzieć.

Jeśli znajdziesz się w takiej sytuacji, nasza Kancelaria jest do Twojej dyspozycji.

 

FacebookLinkedInEmailPrint

CZY LEKARZOM GROŻĄ POZWY?

„Trędowaci.
Medycy na celowniku.
Odpowiedzą za to, że umierają pacjenci, że nie ma sprzętu i brakuje personelu. Posłuszni władzy prokuratorzy i hejterzy czekają na sygnał.” Tak zaczyna się artykuł autorstwa Katarzyny Kaczorowskiej i Paweł Reszka , który wczoraj ukazał się w tygodniku Polityka – całość artykułu tutaj https://www.polityka.pl/…/1954170,1,lekarze-pod-pregierzem.…

My również, obok medyków, miałyśmy możliwość wypowiedzenia się -biorąc pod uwagę dotychczasowe doświadczenie naszej Kancelarii związane z procesami wytaczanymi przeciwko lekarzom oraz nabyte w ramach programu Prawnika dla Lekarza stworzonego przez Okręgowa Izba Lekarska w Warszawie im. prof. Jana Nielubowicza– na temat zagrożeń, jakie czyhają na środowisko medyczne w związku z pandemią.

Zwróćcie uwagę, że już w czasach spokojniejszych tj. bez pandemii z dużą łatwością byliście pozywani czy też oskarżani za domniemane błędy medyczne. Wydaje się więc wielce prawdopodobne, że po wyciszeniu się epidemii, pozwy i oskarżenia ruszą ze zdwojoną siłą.
W naszej ocenie sprzyjać będzie temu: kryzys gospodarczy – brak środków do życia, kancelarie odszkodowawcze, które zapewne już teraz zbierają materiały/informacje o pacjentach zakażonych, ale przede wszystkim ciche przyzwolenie, jakie daje nam władza zapowiadająca kierowanie aktów oskarżenia przeciwko lekarzom.
To powoduje, że społeczeństwo jest dodatkowo motywowane i utwierdzane w słuszności, że lekarze są winni❗️

Już teraz kiedy jeszcze uznawani jesteście za bohaterów pojawiają się doniesienia o tym, że społeczeństwo się Was boi.

W mediach przekazywane są informacje, że największe skupiska wirusa są w placówkach medycznych, ale czy to jest wina lekarzy, czy podmiotów zarządzających

Jako lekarze nie chcecie leczyć bez środków ochrony indywidualnej, ale przepisy skonstruowane są tak, że co do zasady nie możecie powstrzymać się od wykonywania pracy (choć ostatnio znajdują się pojedyncze głosy prawników, że medycy mają takie prawo). Jest to zamknięte koło. Nie macie środków ochrony indywidualnej, potencjalnie stanowicie zagrożenie dla siebie i innych, ale nie możecie powstrzymać się od wykonywania pracy. Możecie odmówić udzielenia pomocy konkretnemu pacjentowi, ale dopiero po ustaleniu że nie ma bezpośredniego zagrożenia życia, czyli i tak musicie go zbadać! Zbadacie a potem pojawią się oskarżenia, że zakaziliście kogoś, bo nie byliście odpowiednio zabezpieczeni. Absurd❗️❗️❗️

I czyja jest to wina

A co będzie w sytuacji, gdy system zdrowotny będzie maksymalnie niewydolny, kiedy nie będzie miejsc w szpitalach, kiedy nie będzie kto nas miał leczyć To wszystko, jak wskazuje sytuacja z innych państw jest jeszcze przed nami.

Szybko z bohaterów znowu zmienicie się w „konowałów” ( wybaczcie tak dosadne określenie) .

Najgorzej będzie, jeśli dojdzie do sytuacji, gdy będziecie musieli wybierać kogo ratować, kogo podłączyć do respiratora.
W naszej opinii, taka odpowiedzialność nie powinna spadać na lekarza, powinny być jasne procedury wskazujące komu w pierwszej kolejności należy udzielić pomocy, lekarzy nie należy w takiej sytuacji dodatkowo obciążać moralnie❗️❗️❗️

I właśnie z takich błędów systemowych, z takiej dowolności wyboru (bo wiecie – znając nasze realia, jeśli wybierzecie rozwiązanie A, to ktoś zawsze powie, że należało wybrać rozwiązanie B), pojawiają się pozwy i oskarżenia przeciwko Wam – Lekarzom. Lekarz niejako bez wsparcia podejmuje decyzje i wtedy słono za to płaci.

Bez pandemii często byliście oskarżani o narażenie na utratę życia czy zdrowia pacjenta (co nie oznacza, że zawsze słusznie) – odmawialiście przyjęcia do szpitala jakiegoś pacjenta, gdyż nie było dla niego miejsca – a co dopiero teraz. Takie sytuacje będą za chwilę.

Mało osób nie zdaje sobie sprawy, że pozwać czy oskarżyć jest bardzo łatwo. I nawet jak ostatecznie lekarz wygra, to jakim kosztem

W tych ciężkich czasach lekarze/medycy powinni być maksymalnie odciążeni.
Nie powinniście się zastanawiać, że nie macie maski, przyłbic, gogli, kombinezonów, nie powinniście być nieustannie odsyłani na kwarantannę, bo system zawodzi, bo nie ma testów…

A wracając do zapowiedzi składania przeciwko Wam zawiadomień do Prokuratury związanych z niestawianiem się przez Was do placówek medycznych czy DPS-ów…
A może by tak odwrócić sytuację i zastanowić się czemu naprawdę nie ma powołanych lekarzy w tych placówkach
Może dlatego, że lekarze którzy zostali wytypowani/skierowani tam przez wojewodów nie powinni w ogóle dostać takiego skierowania
Czy matka lekarka wychowująca malutkie dziecko może zostać skierowana do takiej pracy
Czy lekarz ze stopniem niepełnosprawności powinien otrzymać takie skierowanie
Oczywiście, że nie. A tacy właśnie lekarze zostali wybrani.
W niektórych miejscach brak jest lekarzy, bo lekarze nie zostali właściwie skierowani.
W niektórych miejscach brak jest lekarzy, bo są na ciągłej kwarantannie.

Czy sytuacja mogłaby wyglądać inaczej, gdyby Urzędy Wojewódzkie w sposób rzetelny i właściwy wytypowały lekarzy do pracy przy zwalczaniu epidemii
Czy regularne testy dla medyków ograniczyłyby ich kwarantannę
Odpowiedź sama ciśnie się na usta.

Mamy nadzieję, że głośne mówienie o tym, że to nie Wy jesteście winni temu chaosowi ograniczy niesłuszne skargi, które kierowane są pod Waszym adresem❗️❗️❗️

Gdyby spotkał Was taki problem, nasza Kancelaria pozostaje do Waszej dyspozycji.

FacebookLinkedInEmailPrint

Kto odpowiada za oddział w przypadku braku lekarza „zmiennika”?

Kto odpowiada za oddział w przypadku braku lekarza „zmiennika”

Kwestia pracy lekarzy na SOR ciągle budzi wiele kontrowersji. Po naszych ostatnich wpisach, coraz częściej zwracacie się z problemami dotyczącymi kwestii pracowniczych, a w szczególności  dyżurowania na SOR. Ostatnio jeden z lekarzy miał problem, gdy po skończonym dyżurze nie było lekarza, który mógłby go zmienić. Pomińmy tu kwestie przyczyny takiego braku. Faktem jednak jest, że po skończonym dyżurze nie pojawił się lekarz, który miał wówczas przejąć dyżur. Kto wówczas odpowiada za oddział w przypadku braku lekarza „zmiennika”? Kto jest odpowiedzialny za taki stan rzeczy? Co powinien zrobić lekarz?

Dziś odniesiemy się do tematu pod tym kątem.

Kto odpowiada za oddział w przypadku braku lekarza „zmiennika”?

Zgodnie z art. 30 Ustawy o zawodzie lekarza  i lekarza dentysty:

Lekarz ma obowiązek udzielać pomocy lekarskiej w każdym przypadku, gdy zwłoka w jej udzieleniu mogłaby spowodować:

  • niebezpieczeństwo utraty życia,
  • ciężkiego uszkodzenia ciała lub
  • ciężkiego rozstroju zdrowia, oraz
  • w innych przypadkach niecierpiących zwłoki.

Przepis dotyczy sytuacji, kiedy lekarz odmawia pomocy lekarskiej, jaka w konkretnej sytuacji jest pomocą konieczną. Podkreślić wymaga, iż gwarantem bezpieczeństwa zdrowotnego pacjenta w momencie pełnienia dyżuru jest lekarz dyżurny. Oznacza to, że do momentu przejęcia tego obowiązku przez innego lekarza, to on odpowiada za stan zdrowia pacjentów.

Pozostawienie pacjentów oddziału bez zabezpieczenia medycznego może być kwalifikowane jako przestępstwo z art. 160 k.k., który stanowi:

1. Kto naraża człowieka na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu, podlega karze pozbawienia wolności do lat 3.

2. Jeżeli na sprawcy ciąży obowiązek opieki nad osobą narażoną na niebezpieczeństwo, podlega karze pozbawienia wolności od 3 miesięcy do lat 5.

Oczywiście w wielu przypadkach lekarz ten nie będzie w stanie dłużej pełnić dyżuru będąc wyczerpanym zarówno fizycznie, jak i psychicznie. Wówczas to on jest zobowiązany do podjęcia działań. Na przykład w postaci poinformowania kierownika oddziału i kierownika podmiotu leczniczego o sytuacji, sporządzenia (dla własnego bezpieczeństwa) notatki opisującej istniejący stan. A dodatkowo także wskazując fakt narażenia przez kierownictwo pacjentów na utratę zdrowia i życia przez brak zabezpieczenia ciągłości diagnostyczno-terapeutycznej. Ostatecznością może okazać się wezwanie Policji, informując o niemożności kontynuowania dyżuru osobiście ze względu na swój stan psychofizyczny wywołany zmęczeniem.

Musisz bowiem wiedzieć, że chociaż realia funkcjonowania placówek medycznych nie są żadną nowością, to jednak orzecznictwo Sądu Najwyższego jest inne. Wskazuje bowiem na odpowiedzialność po stronie lekarzy, którzy nie oponują i zgadzają się na organizację pracy w sposób naruszający zasady bezpieczeństwa.

Orzecznictwo sądowe

W kontekście lekarza dyżurującego na SOR warto przytoczyć  postanowienie Sądu Najwyższego z dnia 4 października 2017 r. (sygn. SDI 69/17).

„Uwaga wstępna dotyczy istoty odpowiedzialności dyscyplinarnej, która odnosi się na wstępie do pewnych modeli, wzorców postępowania o charakterze idealnym. Dopiero później bierze pod uwagę realia funkcjonowania poszczególnych placówek służby zdrowia, obciążenie lekarza, liczbę pacjentów etc. Innymi słowy odnosić się należy najpierw do tego jak być powinno, a później do tego jak w rzeczywistości jest. Te niedoskonałe realia pracy w służbie zdrowia wpływać mogą na złagodzenie odpowiedzialności, ale z reguły nie mogą od niej uwolnić. Należy zatem rozważyć, jaki byłby wzorcowy sposób zachowania lekarza w przedmiotowej sprawie. (…) do lekarza specjalisty pełniącego dyżur należała ocena, jaki jest stan pacjenta i czy należy przyjąć go niezwłocznie, czy też w innym, a jeśli tak, to w jakim terminie.

Ocena taka powinna wynikać z choćby pobieżnego badania pacjenta. Nawet przy braku adnotacji «pilne» na skierowaniu, rozmowy z nim, zebrania choćby skromnego wywiadu, być może także popartego badaniami przy użyciu urządzeń, którymi nie dysponował lekarz wystawiający skierowanie do szpitala, a więc po przeprowadzeniu badań obrazowych, tym bardziej, że z samego skierowania wynikały wątpliwości lekarza, których nie mógł rozwiać bez badań, których nie mógł przeprowadzić w gabinecie. (…) Fakt pełnienia przez obwinionego jednoosobowego dyżuru, okoliczności zdarzenia opisywane przez lekarza wystawiającego skierowanie do szpitala i ordynatora oddziału, a więc realia funkcjonowania oddziału szpitala (…) były (…) brane pod uwagę przez sądy dyscyplinarne obu instancji i wpłynęły na ocenę stopnia zawinienia obwinionego”.

Podsumowując, najpierw Sąd będzie badał, jak powinien zachować się lekarz w idealnym świecie, a dopiero potem będzie brał pod uwagę realia.

Co w sytuacji, gdy oddział pozostaje nieobsadzony?

Czy mając na uwadze art. 30 Ustawy o zawodach lekarza i lekarza dentysty, lekarze innych oddziałów zobowiązani są pełnić dyżur na innych oddziałach?

Oczywiście pomijając kwestie możliwości delegowania lekarzy do pracy w czasie epidemii (zajrzyj TUTAJ) musisz wiedzieć, że pracując na innym oddziale nie jesteś odpowiedzialny za łatanie luk w systemie. Nie można bowiem stawać na stanowisku, że każdy lekarz, bez względu na okoliczności towarzyszące sytuacji wymagającej udzielenia pomocy, jest gwarantem bezpieczeństwa osoby potrzebującej takiej pomocy.

Obrazowo wyjaśnił to prof. Andrzej Zoll w wystąpieniu na Sympozjum  „Dylematy etyczne w praktyce lekarskiej – czy lekarz może odmówić pacjentowi pomocy” (Warszawa, 24.04.2008) stwierdzając m.in., że  „…lekarz będący na urlopie na plaży nie jest gwarantem bezpieczeństwa innych plażowiczów…”

Co więcej, musisz wiedzieć, że zgodnie z art. 46. Ustawy o działalności leczniczej ,,Odpowiedzialność za zarządzanie podmiotem leczniczym niebędącym przedsiębiorcą ponosi kierownik.”

Z przepisu tego wynika, że za zarządzanie podmiotem leczniczym odpowiedzialność ponosi kierownik takiej jednostki. Jest to pełna odpowiedzialność za zarządzanie zakładem. Kierownik podmiotu leczniczego w sytuacji braku lekarzy dyżurnych, których może delegować do pracy w SOR lub na Izbie Przyjęć, ma instrumenty prawne wynikające z przepisów prawa.

Zgodnie np. z art.  34. ustawy o działalności leczniczej:

Podmiot leczniczy wykonujący działalność leczniczą w rodzaju stacjonarne i całodobowe świadczenia zdrowotne może, w zakresie świadczeń zdrowotnych finansowanych ze środków publicznych, na okres nieprzekraczający 6 miesięcy, zaprzestać działalności leczniczej:

    • całkowicie;
    • częściowo, w zakresie jednej lub więcej jednostek lub komórek organizacyjnych zakładu leczniczego tego podmiotu związanych bezpośrednio z udzielaniem tych świadczeń.

Kto odpowiada za oddział w przypadku braku lekarza „zmiennika”? – podsumowanie

W tym miejscu warto, ponownie odnieść się do stanowiska prof. Andrzej Zoll, który ocenił: „… Przede wszystkim trzeba stwierdzić, że – tak jak ma to miejsce w wypadku nieobecności lekarza w pracy – gwarantem bezpieczeństwa pacjenta jest kierownik zakładu opieki zdrowotnej. Ma on obowiązek tak zorganizować pracę w kierowanej przez niego placówce, aby pacjenci (…) nie zostali narażeni na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia lub ciężkiego uszczerbku na zdrowiu. …”

Tyle w teorii…

Natomiast, jak to wygląda w praktyce wszyscy wiemy…

FacebookLinkedInEmailPrint

Zakaz pracy w innym podmiocie leczniczym

Zakaz pracy w innym podmiocie leczniczym

Bez wątpienia obecny czas jest nie tylko trudny, ale i bardzo „kreatywny”. Codziennie w związku ze zmianą sytuacji spływają do nas pytania, które jeszcze dzień wcześniej nikomu nie przyszłyby do głowy. Ostatnie dwa dni to mnóstwo pytań o możliwość wprowadzenia obostrzeń, jakimi jest m.in. zakaz pracy w innym podmiocie leczniczym. Mówiąc prościej, czy kierownictwo placówek medycznych może zakazać lekarzowi pracy w innych podmiotach leczniczych?

Środowisko zelektryzował komunikat Ministerstwa Zdrowia z dnia 25.03.2020 r., w którym „poproszono” o natychmiastowe zaprzestanie pracy w innych jednostkach, w przypadku pracy w kontakcie z osobami ze zdiagnozowanym zakażeniem. Jednocześnie wskazano, że trwają prace nad zmianą przepisów. Na podstawie tego komunikatu niektórzy pracodawcy nakłaniają swoich pracowników do zrezygnowania ze świadczenia usług w innych placówkach. Niezależnie, czy faktycznie pracują w kontakcie z osobami ze zdiagnozowanym zakażeniem, czy też nie.

W dzisiejszym artykule postaramy się odpowiedzieć na pytania:

  • Jak to jest w obecnym stanie prawnym
  • Czy pracodawca może od nas wymagać, żeby poinformować go gdzie dodatkowo się pracuje i zakazać pracy w tych miejscach

Zapraszamy do lektury artykułu.

Jakich informacji może żądać od nas pracodawca?

Na wstępie wyjaśnić należy iż zgodnie z art. 221 Kodeksu Pracy, pracodawca ma prawo żądać od osoby ubiegającej się o zatrudnienie podania danych osobowych obejmujących:

  •  imię (imiona) i nazwisko;
  • datę urodzenia;
  • dane kontaktowe wskazane przez taką osobę;
  • wykształcenie;
  • kwalifikacje zawodowe;
  • przebieg dotychczasowego zatrudnienia.

Jeśli chodzi o osoby już zatrudnione (pracowników), pracodawca ma prawo żądać także innych danych osobowych pracownika oraz imion, nazwisk i dat urodzenia jego dzieci, jeżeli ich podanie jest konieczne ze względu na korzystanie przez pracownika ze szczególnych uprawnień przewidzianych w prawie pracy, a ponadto numeru PESEL pracownika.

Pracodawca może żądać także podania innych danych, gdy jest to niezbędne do zrealizowania uprawnienia lub spełnienia obowiązku wynikającego z przepisu prawa.
Natomiast przepisy prawa, w tym przepisy dotyczące obecnie występującego stanu epidemii, nie nakładają wprost na pracownika – lekarza obowiązku informowania pracodawcy o dodatkowych miejscach zatrudnienia. Tym samym wskazać należy, że przepisy prawa nie określają obowiązku pracownika informowania o dodatkowej aktywności zawodowej.

Orzecznictwo sądowe –  żądanie przez pracodawcę dodatkowych informacji

W tym miejscu warto abyście się zapoznali z wyrokiem Sądu Najwyższego Izby Pracy z dnia 06.12.2018 r. (sygn. akt II PK 231/17) , który wskazał, że:

„Uprawnienia dyrektywne pracodawcy nie obejmują eo ipso dostarczania pracodawcy na jego żądanie informacji wykraczających poza zakres świadczenia pracy, nawet jeżeli pracodawca ma bezsporny interes w uzyskaniu takich informacji. (…) Wykorzystanie przez pracodawcę danych osobowych pracownika, niewymienionych w art. 221 KP, rozumianych szeroko, nie tylko jako informacja o dodatkowym zatrudnieniu na podstawie umowy o pracę, ale również obejmująca zatrudnienie na podstawie umów cywilnoprawnych (umów zlecenia, o dzieło itp.), z uwzględnieniem także uprzedniej zgody pracownika na takie wykorzystanie, ale bez wyraźnego interesu pracodawcy, mogło być uznane za nieproporcjonalne do zamierzonego celu ich przetwarzania w rozumieniu art. 26 ust. 1 pkt 3 ustawy z 29 sierpnia 1997 r. o ochronie danych osobowych. (…) 

Przepis art. 100 § 2 pkt 4 KP ma postać klauzuli generalnej, na podstawie której można żądać od pracownika w szczególnych sytuacjach świadczenia wykraczającego poza jego normalne zobowiązanie. Obowiązek dbałości ma jednak ograniczoną pojemność i nie można z niego wywodzić wszelakiego rodzaju obowiązków, które w ten czy inny sposób odpowiadałyby interesowi pracodawcy. Niedookreślony obowiązek dbałości o zakład pracy wymaga wykładni w świetle norm szczegółowych prawa pracy…”

Orzecznictwo sądowe pozwala w pewnych okolicznościach na żądanie przez pracodawcę dodatkowych informacji. Istotne jednak, żeby żądanie to oparcie miało w interesie pracodawcy. Mając na uwadze sytuację epidemiologiczną może wydawać się usprawiedliwione wnoszenie przez pracodawcę o podanie czy pracujecie w innym podmiocie – wobec konieczności zapewnienia bezpieczeństwa nie tylko pacjentom, ale również pozostałym pracownikom.

Czy pracodawca może zakazać lekarzowi pracy w innych podmiotach leczniczych?

Do rozważenia pozostawiamy kwestię, czy pracodawca żądający podania dodatkowego miejsca pracy w celu oszacowania ewentualnego zagrożenia – sam takie bezpieczeństwo Wam zapewnia. W sytuacji, gdy sam nie jest się w stanie go zapewnić – żądanie podania tych informacji mija się z celem.

Żądanie podania informacji o dodatkowym zatrudnieniu to jedno. Natomiast skąd wzięły się wezwania pracodawców do zaprzestania wykonywania pracy w innych miejscach?
Aby odpowiedzieć na to pytanie nie można pominąć obecnie obowiązującej sytuacji i przepisów ustawy o zapobieganiu oraz zwalczaniu zakażeń i chorób zakaźnych u ludzi.

Zgodnie z jej art. 11:
1. Kierownicy podmiotów leczniczych oraz inne osoby udzielające świadczeń zdrowotnych są obowiązani do podejmowania działań zapobiegających szerzeniu się zakażeń i chorób zakaźnych.
2. Działania, o których mowa w ust. 1, obejmują w szczególności:
1) ocenę ryzyka wystąpienia zakażenia związanego z wykonywaniem świadczeń zdrowotnych;
2) monitorowanie czynników alarmowych i zakażeń związanych z udzielaniem świadczeń zdrowotnych w zakresie wykonywanych świadczeń (….)

Czy to jednak oznacza, że pracodawca może wymagać od pracownika zaprzestania pracy w innych podmiotach leczniczych

Na podstawie OBECNIE obowiązujących przepisów prawa, takiej tezy nie można postawić.
Zasada wolności pracy wynika wprost z art. 65 Konstytucji zgodnie, z którym każdemu zapewnia się wolność wyboru i wykonywania zawodu oraz wyboru miejsca pracy. Gwarancje wolności wyboru pracy znajdują się również w art. 10 § 1 Kodeksu Pracy, zgodnie z którym każdy ma prawo do swobodnie wybranej pracy. Nikomu, z wyjątkiem przypadków określonych w ustawie, nie można zabronić wykonywania zawodu.

Czy istnieje zakaz pracy w innym podmiocie leczniczym?

Powtórzymy jeszcze raz – na podstawie OBECNIE obowiązujących przepisów prawa – pracodawca nie może wymagać od pracownika zaprzestania pracy w innych podmiotach leczniczych.

Jest to wolność obywatelska, i w doktrynie prawniczej przyjmuje się, że zasada wolności pracy ma zastosowanie do podejmowania zatrudnienia dodatkowego. Dlatego wprowadzenie generalnego zakazu, czy ograniczenia w podejmowaniu dodatkowego zatrudnienia byłoby sprzeczne z Konstytucją RP. Musicie jednak wiedzieć, że zasada to nie ma charakteru absolutnego i może być ograniczana. Na gruncie prawa pracy ograniczenie to związane jest z zawarciem umowy o zakazie konkurencji .

Tylko więc, jeśli więc macie zawartą umowę zakazu konkurencji, wiadomym jest, że nie możecie świadczyć pracy dla innego podmiotu.
W tej kwestii również wypowiedział się Sąd Najwyższy. W wyroku z dnia 02 kwietnia 2008 r. (sygn. akt II PK 268/07) stanął na stanowisku, że:

  • Postanowienie umowy o pracę przewidujące zakaz podejmowania dodatkowego zatrudnienia w zakresie niestanowiącym działalności konkurencyjnej wobec pracodawcy jest nieważne (art. 58 § 1 k.c. w związku z art. 300 k.p.), gdyż stanowi obejście zakazu wynikającego z art. 1011 § 1 k.p.
  • Zakaz podejmowania dodatkowego zatrudnienia przez pracownika może być wprowadzony w umowie o zakazie konkurencji w czasie trwania stosunku pracy. Dotyczyć to może jednak tylko wykonywania dodatkowej pracy stanowiącej działalność konkurencyjną względem pracodawcy.

Sąd Najwyższy wskazał, że w przypadku gdy umowa o zakazie konkurencji nie została zawarta, w aspekcie naruszenia tego właśnie obowiązku należy ocenić, czy podjęcie przez pracownika działalności konkurencyjnej wobec pracodawcy stanowi naruszenie jego interesów, godzi w dobro zakładu pracy lub wyrządza bądź może wyrządzać szkodę. W szczególności naruszeniem obowiązku dbałości o dobro zakładu pracy jest prowadzenie działalności konkurencyjnej, pomimo sprzeciwu pracodawcy, po odmowie zawarcia umowy o zakazie konkurencji. Sąd Najwyższy zauważa jednak, że nie można przyjmować, iż podejmowanie działalności konkurencyjnej lub też świadczenie pracy dla konkurenta jest automatycznie równoznaczne z naruszeniem obowiązku dbałości o dobro zakładu pracy.

Zakaz pracy w innym podmiocie leczniczym – podsumowanie

Jak wspomniałyśmy na początku naszego wpisy mamy bardzo dynamiczny czas. To co dzisiaj piszemy, jutro może być już nieaktualne, tym bardziej, że jak zapewnia MZ, trwają prace nad zmianą przepisów. Jak zwykle, będziemy Was informować, gdy pojawią się jakieś nowe uregulowania.

A tymczasem … dużo siły‼️

FacebookLinkedInEmailPrint

Strona 17 z 23

KONTAKT

Kancelaria Adwokacko-Radcowska
"Podsiadły-Gęsikowska, Powierża" Sp. p.

ul. Filtrowa 61/3
02-056 Warszawa

+48 22 628 64 94
+48 600 322 901

kancelaria@prawniklekarza.pl

REGON: 369204260 NIP: 7010795766

AEKSANDRA POWIERŻA

+48 604 077 322
aleksandra.powierza@prawniklekarza.pl

KAROLINA PODSIADŁY-GĘSIKOWSKA

+48 735 922 156
karolina.podsiadly@prawniklekarza.pl