Trudno nam pogodzić się z tym co się stało wczoraj w Szpitalu Uniwersyteckim w Krakowie i zastanawiałyśmy się co my w tej sytuacji możemy zrobić. W naszych głowach kołacze się wiele niewypowiedzianych słów, myśli którymi chciałybyśmy się z Wami podzielić, ale z drugiej strony teraz przez różnego rodzaju media przetaczać się będzie fala komentarzy, analiz, osądów i emocji. Nie chcemy się mądrzyć – wiemy, że każdy ma dziś coś do powiedzenia. Ale może właśnie dlatego czujemy, że nie możemy milczeć. Bo jeśli milczymy wobec przemocy, to tak, jakbyśmy się na nią godzili. A my się nie godzimy. Zrobimy więc to co jako prawniczki – wydaje nam się – umiemy najlepiej- podzielimy się kilkoma praktycznymi radami.
Niepokojąca eskalacja – nie wolno tego ignorować
Wczorajsze zabójstwo lekarza przez pacjenta to nie jest wydarzenie, które spadło z nieba. To brutalna kulminacja zjawiska, o którym przedstawiciele zawodów medycznych alarmują od lat. Zanim doszło do tragedii – były krzyki, pogróżki, wyzwiska, szarpaniny. I to nie tylko wobec lekarzy. Ratownicy medyczni, pielęgniarki, rejestratorki – wszyscy stają się coraz częściej celem agresji, która już dawno przestała być marginalnym problemem. Czasem były to krzyki, czasem pogróżki, czasem tylko „niewinne” słowa wypowiedziane przez zaciśnięte zęby. Czasem zbagatelizowane, czasem przemilczane, bo przecież „to część pracy”, „taki pacjent miał trudny dzień”, „lepiej nie robić afery”. Ale dziś już wiemy: każde takie zachowanie to czerwone światło, którego nie możemy ignorować.
Agresja słowna wobec pracowników medycznych stała się codziennością. To nie są „nerwy pacjenta” czy „chwilowe wzburzenie”. To przemoc – realna, powtarzalna, niebezpieczna. I właśnie od słów wszystko się zaczyna. Dziś pacjent krzyczy, grozi i rzuca oskarżeniami, jutro może wyciągnąć rękę, a za rok nóż. Jeśli nie będziemy reagować od początku – jako pracownicy i jako instytucje – ofiar będzie więcej.
Co więc jako pracownicy ochrony zdrowia możecie zrobić?
- Dokumentujcie wszystko — natychmiast i szczegółowo
- Zapiszcie datę, godzinę, miejsce zdarzenia i dokładny przebieg sytuacji.
- Używajcie języka faktów – unikajcie emocjonalnych określeń, a skupcie się na tym, co dokładnie zostało powiedziane lub zrobione.
- Jeśli są świadkowie (np. pielęgniarka, inny lekarz, pacjent), zanotujcie ich dane i poproście o krótkie pisemne oświadczenie.
- Zachowajcie materiał dowodowy
- Jeśli agresja miała formę wiadomości (SMS, e-mail, wiadomość głosowa) – zróbcie zrzuty ekranu, nagrajcie je, dla bezpieczeństwa przechowajcie na osobnym nośniku.
- Jeśli doszło do szarpnięcia, uderzenia, oplucia – udokumentujcie to (zleć obdukcję lekarską) i zrób zdjęcia obrażeń.
- Monitoring szpitalny lub nagrania z telefonów mogą być kluczowe – upewnijcie się, że zostaną zabezpieczone.
- Zgłoszenie na policję – jak to zrobić, by nie zostało zignorowane
- Udajcie się osobiście na komisariat i złóż zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa na piśmie lub wyślijcie zawiadomienie pocztą.
- Opiszcie incydent dokładnie i dołączcie wszystkie materiały dowodowe (zdjęcia, zeznania świadków, nagrania).
- Zgłaszajcie konkretny art. kodeksu karnego, np.:
- Art. 222 k.k. – naruszenie nietykalności funkcjonariusza publicznego (w przypadku lekarzy w szpitalach publicznych)
- Art. 216 k.k. – znieważenie
- Art. 217 k.k. – naruszenie nietykalności cielesnej
- Art. 190 k.k. – groźby karalne
- Jeśli udacie się na komisariat osobiście, nie dajcie się „zbyć”. Niestety wiele doświadczeń naszych Klientów pokazuje, że organy ścigania bagatelizują Wasze zgłoszenia.
- Nie bójcie się prosić o wsparcie
- Zgłoście incydent dyrekcji placówki, działowi prawnemu lub BHP
- Poproście o pomoc prawników w Waszych miejscach pracy. W szpitalach zazwyczaj znajdują się działy prawne. Powinni Wam pomóc przygotować zawiadomienie, które policja będzie musiała potraktować poważnie.
- Udajcie się do właściwej izby lekarskiej- tam też możecie liczyć na pomoc prawników.
- W przypadku powtarzającej się agresji można wystąpić o zakaz zbliżania się, kontaktowania
Kilka słów podsumowania
Zawód lekarza wiąże się z ogromną odpowiedzialnością, ale niestety coraz częściej także z agresją ze strony pacjentów. Niestety, wiele takich incydentów jest bagatelizowanych zarówno przez otoczenie, jak i przez organy ścigania. Postępowania ciągną się niemiłosiernie długo lub umarzane są na samym początku. Lekarze i inni medycy są ignorowani w sytuacji zgłaszania się po pomoc.
A przecież przemoc – także słowna – jest przestępstwem lub wykroczeniem, które należy zgłaszać i podejmować. Lekarze mają prawo do pracy w bezpiecznym środowisku i nie są „na służbie” po to, by znosić agresję. Im więcej osób będzie reagować, tym szybciej system zacznie traktować takie sprawy poważnie.