Kategoria: prawa lekarza Strona 12 z 22

Analiza przypadku #1

W nocy z 20 na 21.05.2009 r. Pan R.L poczuł silny ból w prawym podbrzuszu. O godzinie 5 rano wezwano karetkę pogotowia. Podano leki rozkurczowo-przeciwbólowe, ale z powodu utrzymywania się dolegliwości pacjenta przewieziono do SOR Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego w G. Zalecono USG jamy brzusznej, badania laboratoryjne. W badaniu fizykalnym stwierdzano bolesność w prawym podbrzuszu. Konsultujący chirurg nie stwierdził występowania ostrej chirurgicznej choroby brzusznej wymagającej leczenia chirurgicznego, stwierdził błąd dietetyczny i zlecił No-Spa forte. Pan R.L. został wypisany do domu, jednak nadal odczuwał dolegliwości bólowe w prawym podbrzuszu. 

W dniu 22.05.2009 r. Pan R.L. zauważył obrzęk i zaczerwienienie prawego jądra oraz podwyższoną temperaturę, wobec czego ponownie zgłosił się na SOR. Lekarzem konsultującym był urolog, dr W.B. W wykonanym USG moszny stwierdzono brak przepływu naczyniowego w obrębie jądra i najądrza prawego. Lek. W.B. rozpoznał ostre zapalenie najądrza prawego, zalecił antybiotykoterapię oraz leki przeciwbólowe i przeciwzapalne.

Wobec utrzymywania się dolegliwości, w dniu 23.05.2009 r. Pan R.L. zgłosił się na wizytę do gabinetu prywatnego dr J.K, który podtrzymał rozpoznanie ostrego zapalenia jądra prawego. W dniu 25.05.2009 r. o godzinie 14 Pan R.L. po raz kolejny zgłosił się na Oddział Urologii Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego w G. Dyżurny urolog lekarz P.D. zaproponował Panu R.L. hospitalizację, ale pacjent odmówił. W dniu następnym, tj. 26.05.2009 r. Pan R.L. zgłosił się do Kliniki Urologii w B., gdzie rozpoznano skręt jądra prawego, pacjenta poddano zabiegowi operacyjnemu. Śródoperacyjnie potwierdzono skręt jądra, odkręcono je, ale ponieważ stwierdzono zmiany martwicze zdecydowano o jego usunięciu. Dalszy przebieg leczenia był niepowikłany. W dniu 12.11.2009 r. Pan R.L poddał się zabiegowi wszczepienia protezy jądra.

W omawianej sprawie Pan R.L. złożył pozew do Sądu przeciwko Wojewódzkiemu Szpitalowi Specjalistycznemu w G. i jego Ubezpieczycielowi. Po przeprowadzonym postępowaniu Sąd Okręgowy w G. uznał, że lekarze zatrudnieni w ww. Placówce postępowali niezgodnie z zasadami wiedzy medycznej i nienależycie wypełnili swoje obowiązki wobec Pana R.L, co w konsekwencji doprowadziło do utraty przez niego jądra. Wobec powyższego zasądzono na rzecz Pana R.L. kwotę 25.000,00 zł. 

Wypłaty dokonał Ubezpieczyciel Szpitala, po czym złożył do Ubezpieczyciela lek W.B. roszczenie regresowe zapłaty kwoty zasądzonej przez Sąd Okręgowy. 

W celu ustalenia, czy postępowanie medyczne lekarza W.B. było prawidłowe, zgodne z aktualną wiedzą medyczną i przeprowadzone z należytą starannością, zasięgnięto opinii lekarza specjalisty z zakresu urologii. Lekarz orzecznik potwierdził, że lek. W.B. podczas udzielanych świadczeń medycznych u Pana R.L popełnił błąd diagnostyczny w postaci nierozpoznania skrętu jądra. Nie wziął pod uwagę wyniku USG moszny, który jednoznacznie wskazywał podejrzenie skrętu jądra. Opiniujący wyjaśnił, że ze względu na nietypowe objawy postawienie podejrzenia skrętu jądra w czasie pierwszego pobytu pacjenta SOR w dniu 21.05.2009 r. mogło być tylko dziełem przypadku.

Wobec faktu, iż pierwsze objawy bólowe wystąpiły u Pana R.L. w nocy z 20 na 21.05.2009 r., stwierdzenie skrętu jądra w dniu 22.05.2009 r. nie pozwoliłoby jednak na zachowanie żywotności jądra, a wykonanie zabiegu rewizji moszny i odkręcenia skrętu w tym dniu nie pozwoliłoby na zachowanie jądra i uniknięcie jego amputacji. Uważa się bowiem, że po przekroczeniu 6, a maksymalnie 12 godzin od wystąpienia skrętu, w jądrze następują nieodwracalne zmiany. Natomiast po przekroczeniu 24 godzin szanse na uratowanie jądra są praktycznie żadne. Orzecznik wyjaśnił, że pomimo stwierdzenia błędu w postępowaniu lekarza W.B., nie wpłynął on na następstwa zdrowotne, rokowania na przyszłość, trwały uszczerbek na zdrowiu i konieczność dalszego leczenia. 

Na podstawie wydanej opinii, Ubezpieczyciel lek. W.B. nie uznał odpowiedzialności za zdarzenie i odmówił wypłaty świadczenia regresowego Ubezpieczycielowi Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego w G.

FacebookLinkedInEmailPrint

JAK SOBIE RADZIĆ Z HEJTEM? ( NIE TYLKO W CZASIE PANDEMII)

Media codziennie donoszą, że skończyły się oklaski dla medyków, a zaczął hejt, a tym ten internetowy. W ostatnim czasie jednym z najbardziej przykrych przejawów tego, do czego może doprowadzić hejt w internecie, była samobójcza śmierć jednego z lekarzy☹. Do nas do Kancelarii również zgłaszają się lekarze, którzy zaczynają mieć coraz większe problemy z hejterami w sieci.

Co można zrobić w takiej sytuacji?

Pierwsza rada:

NIE WDAWAJ SIĘ W POLEMIKĘ.

Oczywiście rozumiemy, że chcesz chronić swoje dobre imię i walczyć z niesprawiedliwością, ale nie tędy droga. Doświadczenia pokazują, że jakakolwiek forma publicznego wyjaśniania  czy prostowania przynosi odwrotny skutek. Treści dodawane przez hejterów nie są podparte żadną  wartością merytoryczną i w większości nie są prawdziwe. Nie ma więc sensu tłumaczenie się i udowodnianie, że nie jesteś wielbłądem. W tym przypadku hasło „nie karm trolla” jest jak najbardziej słuszne.

Nie oznacza to, że musisz pozostawać bierny.

ZGŁOŚ HEJTERSKI WPIS ADMINISTRATOROWI STRONY

Dużo lepszym rozwiązaniem jest zgłoszenie hejterskiego wpisu administratorowi portalu lub grupy, na której umieszczony jest wpis. Administrator może a nawet powinien usunąć komentarz, czy w określonych przypadkach zablokować konto danego użytkownika, ponosi on bowiem prawną odpowiedzialność za teksty umieszczone przez członków grupy lub portalu. Musi mieć jednak świadomość istnienia wpisów naruszających przepisy prawa.

Innymi słowy, tylko brak wiedzy o treści udostępnionych informacji jest zasadniczym warunkiem uchylenia odpowiedzialności tych podmiotów.

Warunek ten skonkretyzowany został w art. 14 ust. 1 Ustawy o świadczeniu usług drogą elektroniczną, który stanowi, że nie ponosi odpowiedzialności za przechowywane dane ten, kto udostępniając zasoby systemu teleinformatycznego w celu przechowywania danych przez usługobiorcę nie wie o bezprawnym charakterze danych lub związanej z nimi działalności, a w razie otrzymania urzędowego zawiadomienia lub uzyskania wiarygodnej wiadomości o bezprawnym charakterze danych lub związanej z nimi działalności niezwłocznie uniemożliwi dostęp do tych danych.

Tym samym gdy powiadomisz administratora o bezprawnym charakterze udostępnionych za jego pośrednictwem wpisach, a on nic z tą wiadomością nie zrobi będzie mógł ponosi z tego tytułu odpowiedzialność. Tym bardziej, że w przypadku administratora można mówić o odpowiedzialności za społeczny skutek takiego działania w przestrzeni publicznej.

Warto żebyś wiedział, że odpowiedzialność administratora jest odrębna i niezależna od odpowiedzialności osób, które swoimi wpisami naruszają dobra osobiste.

WEZWIJ HEJTERA  BEZPOŚREDNIO DO USUNIĘCIA NARUSZEŃ

Hejterskie komentarze z dużym prawdopodobieństwem  naruszają Twoje dobra osobiste. Zgodnie z art. 24 § 1 k.c. osoba, której dobro osobiste zostaje zagrożone cudzym działaniem może żądać zaniechania tego działania, chyba, że nie jest ono bezprawne a w razie naruszenia dobra może także żądać żeby osoba, która dopuściła się naruszenia dopełniła czynności potrzebnych do usunięcia jego skutków, w szczególności żeby złożyła oświadczenie odpowiedniej treści i w odpowiedniej formie.

Na zasadach przewidzianych w kodeksie cywilnym możesz także żądać zadośćuczynienia pieniężnego lub zapłaty odpowiedniej sumy pieniężnej na wskazany cel społeczny. Możesz więc w swoim wezwaniu dodatkowo składać roszczenia finansowe.

ZŁÓŻ ZAWIADOMIENIE O MOŻLIWOŚCI POPEŁNIENIA PRZESTĘPSTWA.

Oczywiście każdy ma prawo do krytycznej oceny, ale prawo do „krytyki” nie może być utożsamiane z prawem do „zniesławiania”, które powoduje poniżenie w opinii publicznej lub narażenia na utratę zaufania skutkującego podważeniem jego kompetencji.

Zdecydowanie można więc  powiedzieć, że zamieszczanie niezgodnych w prawdą wpisów i bijąca z nich agresja wypełniają znamiona przestępstwa określonego w art. 212 kk, który stanowi:

  • 1. Kto pomawia inną osobę, grupę osób, instytucję, osobę prawną lub jednostkę organizacyjną niemającą osobowości prawnej o takie postępowanie lub właściwości, które mogą poniżyć ją w opinii publicznej lub narazić na utratę zaufania potrzebnego dla danego stanowiska, zawodu lub rodzaju działalności, podlega grzywnie albo karze ograniczenia wolności.
  • 2. Jeżeli sprawca dopuszcza się czynu określonego w § 1 za pomocą środków masowego komunikowania, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do roku.

Jeśli więc czujesz się zniesławiony, zgłoś sprawę do organów ścigania.

Medycy byli zawsze narażeni na hejt. Niestety wraz z przedłużającymi się obostrzeniami i zamknięciem w domach w niektórych rodzą się najgorsze instynkty, które prowadzą do coraz bardziej niewybrednych wpisów.

Nie pozostawaj bierny i broń swojego dobrego imienia.

FacebookLinkedInEmailPrint

CZY LEKARZ ZAWSZE JEST WINIEN? – PUNKT WIDZENIA PRAWNIKA LEKARZA

Ostatnimi czasy nie macie lekko. Zwłaszcza lekarze z publicznych placówek ochrony zdrowia…

Trwa nagonka. To, że mówią o Was konowały, bo dr Google postawił inną diagnozę, to już norma. Jesteście zabiegani, nie ma czasu, żeby spędzić chwilę z rodziną, a co dopiero żeby bronić swojego dobrego imienia.

Ale jak długo taki stan może trwać?

Może pora wyjaśnić, że to nie tak, że sobie siedzicie popijacie kawkę, a w tym czasie schorowani pacjenci czekają, aż łaskawie udzielicie im pomocy…

Może warto napisać, że w tym czasie biegacie od jednego pacjenta to drugiego, że wyrabiacie ponad 300% normy. Że na kilkudziesięciu pacjentów czekających w SOR przypada 1 jeden lekarz…

Czyja to wina? Lekarza?

Czy to Wy w taki sposób ułożyliście system? Czy to Wy decydujecie o tym ilu lekarzy powinno być na dyżurze? Czy to Wasza wola, że możecie przeznaczyć zaledwie kilka minut na zbadanie pacjenta?
Hmmm… Kto z Was nie marzyłby o tym, aby móc zlecić wszystkie potrzebne badania pacjentowi, o tych kilku minutach więcej czasu, które mógłby mu poświęcić. Kto z Was nie chciałby wrócić po dyżurze do domu z poczuciem spełnienia?

Zauważyliście, że najwięcej szkód związanych z „błędami medycznymi” popełnianych jest w publicznych szpitalach, czy też publicznych placówkach zdrowia? Przecież często Ci sami lekarze pracują zarówno w prywatnej i publicznej ochronie zdrowia. Dlaczego więc tak się dzieje?

Wniosek nasuwa się sam.

Zasady udzielania świadczenia usług pacjentom w placówkach prywatnych i publicznych różnią się.
Jest to oczywista oczywistość.

Niemniej z powyższego wynika kolejny wniosek. Otóż skoro w placówkach prywatnych i publicznych pracują Ci sami lekarze a mimo tego szkód jest mniej w placówkach prywatnych to znowu należy stwierdzić, że wina w przypadku ewentualnych szkód leży po stronie systemu a nie poszczególnych lekarzy.

Potrafimy zrozumieć, że gdy dojdzie do szkody na osobie pacjenta jest on rozżalony. W przypadku śmierci jego najbliżsi odczuwają smutek, żal, rozgoryczenie i zrzucają winę na lekarza, który prowadził leczenie pacjenta.

Ale nie potrafimy zrozumieć reszty społeczeństwa, które bez zastanowienia się powiela mity o lekarzach bufonach, którym się nie chce, którzy nie są zaangażowani, nie chodzą uśmiechnięci i nie tryskają energią…

Na co dzień mamy do czynienia z różnorodnym przekrojem wiekowym lekarzy, co często przekłada się na doświadczenie.

Studenci, stażyści: mają wspaniałe ideały, chce im się, są podekscytowani, mają misję, chcą pomagać, leczyć, uczyć się, są pełni zapału.

Lekarze rezydenci: zderzenie z rzeczywistością – „dlaczego nie mogę poświęcić pacjentowi więcej czasu, czemu mam tyle ograniczeń systemowych, czemu jest tyle „papierologii”” … – mimo tego robią swoje, starają się, próbują coś zmienić, naprawić.

Lekarze specjaliści – po prostu leczą…

Błędy medyczne zdarzały się, zdarzają, i będą zdarzać, a roszczeń będzie tylko przybywać. Z naszej perspektywy wygląda to jednak tak, że znakomita większość faktycznych ( a nie zgłaszanych przez pacjentów i ich pełnomocników) błędów medycznych spowodowanych jest tak naprawdę działaniem systemu, a nie niedouczeniem, zaniedbaniem czy niedołożeniem należytej staranności przez lekarza. Mogłybyśmy przytoczyć tu dziesiątki takich przypadków. Cóż z tego jak konsekwencje i tak finalnie ponosi lekarz…

Gdyby po stronie społeczeństwa było choć trochę dobrej woli w próbie zastanowienia się kto tak naprawdę jest winny zamiast zrzucania bezrefleksyjnie winy na lekarzy…

Dziś było trochę patetycznie, ale czasem nie da się mówić, czy pisać inaczej o sprawach ważnych.

FacebookLinkedInEmailPrint

PRZEMOC W RODZINIE A OBOWIĄZKI LEKARZA

Ostatnio jeden z naszych Czytelników napisał do nas taką oto wiadomość: „…koleżanka przyjmowała dziecko. 7-latek przyszedł z „tatą” na ekstrakcje zęba mlecznego. Przy podpisaniu zgody (koleżanka) zauważyła ze „ojciec” ma inne nazwisko. Dziecko miało świeżego „siniaka” pod okiem, oraz dziwne ślady nad i pod ustami. Bardzo zestresowany chłopiec. Kiedy lekarz zapytała co się stało, tylko opuścił głowę a „ojciec” pewnym tonem „no powiedz co się wydarzyło…” i nic. Jak powinniśmy jako lekarze reagować? Cała sytuacja wzbudziła podejrzenia w kierunku przemocy względem dziecka. Jak rozwiązać taką sytuację z „rodzicem”…?

Temat wydał nam się na tyle istotny, że postanowiłyśmy omówić go z Wami w „szerszym gronie”. Nie wiemy co prawda, czy chłopiec opisany w powyżej wiadomości był rzeczywiście ofiarą przemocy czy też nie, ale warto żebyście wiedzieli, jak się zachować gdy spotkacie się podczas Waszej pracy z przypadkami, które mogą świadczyć o tym, że przemoc miała miejsce.

Generalnie na każdym z nas niezależnie od wykonywanego zawodu ciąży obowiązek powiadomienia o przestępstwie jeśli mamy o nim wiedzę. Zgodnie z przepisami kodeksu postępowania karnego, każdy dowiedziawszy się o popełnieniu przestępstwa ściganego z urzędu ma społeczny obowiązek zawiadomić o tym prokuratora lub policję. Jest to moralny obowiązek każdego człowieka, ale za jego naruszenie w zasadzie nie grozi żadna kara.

Ale uwaga, w przypadku przestępstw w rodzinie ciąży na Was szczególny obowiązek w tej materii.
Obowiązek niezwłocznego zawiadomienia policji lub prokuratury o podejrzeniu popełnienia takiego przestępstwa został przypisany osobom, które powzięły o nim podejrzenie w związku z wykonywaniem obowiązków służbowych lub zawodowych.
U niektórych z Was pewnie wzbudzi wątpliwość fakt, że w przepisie tym nie zostali wymienieni pracownicy ochrony zdrowia. Skoro więc brak takiego wskazania wprost, dlaczego z obowiązkiem tym należy wiązać lekarzy? W sprawie tej wypowiedziało się Ministerstwo Zdrowia w komunikacie z 23 lutego 2010 r. wskazując, że do ww. kategorii osób zaliczyć należy m.in. lekarzy i pielęgniarki.

No dobrze, to teraz warto wyjaśnić czym jest przemoc w rodzinie w rozumieniu ustawy. Pojęcie to zostało zdefiniowane, jako jednorazowe albo powtarzające się umyślne działanie lub zaniechanie naruszające prawa lub dobra osobiste członków rodziny, a także osób wspólnie zamieszkujących lub gospodarujących, w szczególności narażające te osoby na niebezpieczeństwo utraty życia, zdrowia, naruszające ich godność, nietykalność cielesną, wolność, w tym seksualną, powodujące szkody na ich zdrowiu fizycznym lub psychicznym, a także wywołujące cierpienia i krzywdy moralne u osób dotkniętych przemocą.

Musicie wiedzieć, że obowiązek powiadomienia o przemocy w rodzinie ogranicza się do przestępstw ściganych w urzędu. Nie będzie on miał zastosowania do tych przestępstw, które są ścigane na wniosek pokrzywdzonego lub z oskarżenia prywatnego.
Ocena z jakim rodzajem przestępstwa mamy do czynienia może budzić pewne wątpliwości. Przepisy Kodeksu Postępowania Karnego, jak również Kodeksu Karnego nie wskazują tego wprost, niemniej wyjaśniają, które przestępstwa ścigane są w innym trybie niż „z urzędu”. Z racji Waszego zawodu będziecie spotykać się najczęściej z przestępstwem naruszenia czynności narządu ciała lub rozstrój zdrowia. Zapamiętajcie, że wszystkie przypadki, których skutkiem będzie naruszenie lub rozstrój zdrowia trwający dłużej niż 7 dni są przestępstwami ściganymi z urzędu. Jeśli więc spotkacie się z przypadkiem wszelkich ciężkich uszczerbków wówczas zobowiązani będziecie dokonać zgłoszenia. W przypadku pozostałych urazów (naruszenia lub rozstroju poniżej 7 dni), nie macie takiego obowiązku.

Nie oznacza to, że nie musicie pozostać bierni. Jeśli dostrzeżecie, u Waszych- szczególnie małych – pacjentów ślady świadczące o przemocy w rodzinie, ale nie obejmujące swoim zakresem ścigania z urzędu – np. siniaki, możecie wszcząć procedurę „Niebieskiej Karty”. Nie wymaga bowiem ona zgody osoby dotkniętej przemocą w rodzinie.

Wszczęcie tej procedury następuje przez wypełnienie formularza „Niebieska Karta” w przypadku powzięcia, w toku prowadzonych czynności służbowych lub zawodowych, podejrzenia stosowania przemocy wobec członków rodziny lub w wyniku zgłoszenia dokonanego przez członka rodziny lub przez osobę będącą świadkiem przemocy w rodzinie.

Jak wynika z przepisów, informowanie o zauważonych przypadkach przemocy jest nie tylko moralną i społeczną powinnością, ale w niektórych przypadkach Waszym obowiązkiem Drodzy Lekarze.

 

FacebookLinkedInEmailPrint

Strona 12 z 22

KONTAKT

Kancelaria Adwokacko-Radcowska
"Podsiadły-Gęsikowska, Powierża" Sp. p.

ul. Filtrowa 61/3
02-056 Warszawa

+48 22 628 64 94
+48 600 322 901

kancelaria@prawniklekarza.pl

REGON: 369204260 NIP: 7010795766

AEKSANDRA POWIERŻA

+48 604 077 322
aleksandra.powierza@prawniklekarza.pl

KAROLINA PODSIADŁY-GĘSIKOWSKA

+48 735 922 156
karolina.podsiadly@prawniklekarza.pl